ŁADOWANIE

Pierwszy tydzień wyprawy – blaski i cienie

Pierwszy tydzień wyprawy – blaski i cienie

Pierwszy tydzień wyprawy za nami

Ufff…. Pierwszy tydzień wyprawy za nami, zrobiliśmy więc sobie mały zasłużony urlopik w Grecji. Między plażowaniem, drobnymi pracami serwisowymi przy motorkach, a jedzeniem mistrzowskiego greckiego jedzenia znalazła się też chwila na napisanie kilku słów na bloga.

To, czego nie zobaczycie na zdjęciach

Generalnie powiem tak, że nie będzie lekko wiedziałam od początku, ale że będzie tak ciężko…. Nie będę tu nikomu mydlić oczu, że jest cały czas super, że świetnie sobie radzę i że w ogóle bajka, także koniecznie wsiadajcie na swoje motocykle, a najlepiej bierzcie żony i jedźcie. Ja np. marudzę średnio raz dziennie, najczęściej zaczynam około 16:00 i trwa to dość krótko, bo ok 15 minut, ale za to intensywnego narzekania. Na różne rzeczy, na to, że jestem głodna, że zakręty mi źle idą, że bolą mnie plecy, że muszę siku, a to że wybrał złe miejsce na siku, bo są same pokrzywy… także znajduję cały wachlarz tematów. Parę razy się popłakałam, parę razy powiedziałam, że się do tego nie nadaję. Robimy dziennie jakieś 350 km, zaczynamy między 9 a 10 rano, kończymy ok 18. Dzień pracy można powiedzieć. Ktoś pewnie zaraz powie „tylko 350 i jęczysz? Ja z chłopakami robiłem 600/800/1000 km i było ok”. Ekstra, szczerze gratuluję 😛 Widzicie zatem, że są blaski i cienie takiej wyprawy.

Dlaczego w takim razie warto

Ale teraz przejdźmy do blasków, bo to jest w zasadzie siła napędowa takich przedsięwzięć i coś dzięki czemu mogę powiedzieć, że jak bardzo bym nie narzekała to i tak bym nie zawróciła.
Przede wszystkim ludzie. Spotykamy się z taką serdecznością, że to aż wzrusza. Na Węgrzech znaleźliśmy rewelacyjny nocleg w środku lasu niedaleko Debreczyna. Była to malutka agroturystyka prowadzona przez małżeństwo francusko- węgierskie, które uciekło od zgiełku miasta. Zaskoczeni byli nami bardzo, widać niewielu, a może nawet żaden, motocyklista do nich nigdy nie zawitał. Przyjęli nas mimo bariery językowej bardzo ciepło. Wieczorem nawet przyszli podziękować, że przyjechaliśmy, a rano czekało na nas pyszne śniadanie składające się z tego, co rosło u nich w ogródku oraz miodu „własnej” produkcji pana Pascala. Z kolei w Serbii, w miejscowości Negotin wynalazłam kolejny nocleg HIT, tym samym awansując na stanowisko accomodation manager. Był to hostel dla „przygodowiczów”, głównie rowerzystów. Mieścił się on w starej kamienicy z ogródkiem na tyłach, gdzie można było nawet spać w namiocie, jeśli ktoś miał życzenie. Założyciel i jednocześnie właściciel kamienicy, Bojan- niegdyś menadżer w firmie z branży paliwowej, który, kiedy my rzucamy wszystko i jedziemy w Bieszczady, tak rzucił pewnego dnia wszystko i założył hostel, okazał się być rewelacyjnym gościem. Po pierwsze od razu po przyjeździe wziął nas na piwko, po drugie zabrał nas na fajne jedzenie i generalnie pomagał w absolutnie wszystkim w czym mógł, doradzał trasę, opowiadał o Serbii, rzucał anegdotki, upiekł ciasto. Człowiek serdeczny i bezinteresowny.

Za to w Macedonii 100% robotników przy drodze pomachało nam z szerokim uśmiechem na twarzy, pani kelnerka w kawiarni nie chciała od nas pieniędzy za herbatę i kawę, a gospodarz w miejscu, w którym się zatrzymaliśmy zawiózł nas swoim autem do restauracji, bo przecież jesteśmy zmęczeni po podróży. W Grecji, dokładnie w Salonikach, oczekiwał nas Kostas, koleżka, który na forum zaoferował pomoc w odebraniu u siebie naszej przesyłki, jaką były filtry paliwa. Oczywiście od razu, bez zastanowienia zaoferował nam nocleg, z czego skorzystaliśmy. Kostas oprowadził nas po mieście, klasycznie już zabrał na lokalne pyszne jedzenie i piwko.

Tyle dobra dookoła, a to dopiero siódmy dzień!

Pozdro Marta!

Komentarze

  • MotoLadyStale

    Świetny tekst! Jakby i o mnie w podróży!?
    Chociaż mój M. już znalazł sposób na wybrzydzanie przy wyborze miejsca na postój…puszcza mnie przodem i każe decydować…?

    21 czerwca 2018 at 19:03
  • Dream Catchers Journey
    Dream Catchers Journey

    Haha ? Też puszczam przodem tak po ok 5 próbach ? /Ł.

    21 czerwca 2018 at 20:44
Pozostaw komentarz