ŁADOWANIE

Uzbekistan- być kobietą, być kobietą…

DreamCatchersJourney

Uzbekistan- być kobietą, być kobietą…

Podróż w konfiguracji kobieta- mężczyzna

Uprzedzam lojalnie, że poniższy post nie będzie należał do najprzyjemniejszych. A to dlatego, że śledzicie podróż pary w konfiguracji kobieta- mężczyzna, więc spotykają nas sytuacje, których podróż w konfiguracji czysto męskiej nigdy nie doświadczy. Na pocieszenie jednak wrzucamy zdjęcia.

Życiowa nauka

Jedna z życiowych nauk, jaką można wyciągnąć z podróży, brzmi: To że ludzie w innym kraju są mili dla Ciebie, jako podróżnika, nie oznacza, że są tacy dla siebie nawzajem. Tak więc w Azerbejdżanie nienawidzi się Armenii, w Kirgistanie nienawidzi się Uzbekistanu, w Iranie Stanów Zjednoczonych, w Pakistanie Indii, a to co łączy w zasadzie większość państw, przez które do tej pory przejechaliśmy to podejście do kobiet, nad którym można by usiąść i gorzko zapłakać. Uzbekistan mimo całego swojego uroku, zapierającej dech w piersiach architektury, uśmiechających się szeroko „złotozębych” ludzi pozostawia wiele do życzenia w kontekście praw kobiet. I nie pisałabym o tym, bo już tyle osób rozpisywało się na ten temat nie raz, nie dwa, i może nie jest to najlepszy temat na post na blogu podróżniczym, ale cóż, życie jest brutalne.

Wizyta u fryzjera

Pozwólcie zatem, że opowiem Wam o mojej wizycie u fryzjera w Bukharze. Pustynny wiatr, piasek, upał i kask. To mogłaby być niezła reklama szamponu z Heidi Klum. Czujecie to? Heidi zatrzymuje motocykl na pustyni, zdejmuje kask i na plecy spadają jej olśniewające, złote, idealne, blond fale. To życie tak nie wygląda, a włosy po kilku tygodniach w takich warunkach to raczej coś między dredem a sianem. Dlatego w Bukharze zdecydowałam, że należy je ściąć. W tym celu udałam się do naszej gospodyni w guest housie i pokazałam jej pełen ekspresji gest nożyczek ścinających włosy. Zrozumiała mnie od razu i poprowadziła do malutkiej piwniczni kilka ulic dalej, która okazała się być profesjonalnym uzbeckim salonem krasoty – po naszemu salonem piękności. Przeżycie nie z tej ziemi. Jedno duże lustro na końcu pomieszczenia ze stojącym obok starym krzesłem, ławka na której siedzą i plotkują kobiety, umywalka, ale tylko z odpływem, wiaderko i czajnik do grzania wody. Procedura mycia głowy jest taka, że na początku pani grzeje wodę w czajniku, potem miesza ją z zimną wodą w wiaderku, następnie należy nachylić się nad umywalką i odbywa się mycie. A myta jest cała głowa, łącznie z twarzą i uszami. Dużo było śmiechu, jak nie starczało nam znajomości języka (czyli dość szybko) to przechodziłyśmy na pokazywanie sobie zdjęć w telefonie.

DreamCatchersJourney

 

Właśnie byłam podczas strzyżenia, kiedy do saloniku wtargnął pewien mężczyzna. Podszedł do pani, która mnie strzygła i zaczął na nią krzyczeć. Fryzjera odpowiadała mu bardzo spokojnie, prosiła, żeby wyszedł. W pewnym momencie ten złapał ją za głowę i uderzył nią z całej siły o ścianę. Byłam w szoku. Wszystko działo się tak szybko. Od razu doskoczyły do niego inne kobiety z salonu i wyrzuciły go na zewnątrz, inne, w tym ja, zajęłyśmy się panią fryzjerką. Po chwili kobiety wróciły. Zasugerowałam, żeby zawiadomić policję, bo bardzo dużo policjantów kręci się po okolicy, na to one powiedziały „nie, nie, spokojnie, to tylko mąż. Już pojechał”.

Bywa różnie

Większość małżeństw w Uzbekistanie jest aranżowanych. Ludzie są różni, jedni są dobrzy, inni są źli. Czasem małżeństwo będzie udane, czasem trafi się prawdziwa miłość, innym razem szczytem satysfakcji z życia małżeńskiego będzie słynne hasło „przynajmniej nie bije”. W innych wypadkach kobiety wydają się być znieczulone, pogodzone z sytuacją, mężczyźni za to czują się bezkarni. Widzieć to na własne oczy to najbardziej przykre, co mnie w trakcie tej wyprawy spotyka… Mimo to, Uzbekistan to jeden z piękniejszych krajów na trasie jedwabnego szlaku, na pewno warto go zobaczyć. Nie spędziliśmy tam niestety zbyt dużo czasu, bo go po prostu nie mieliśmy. Ze względu na opóźnienia różnej natury na wjeździe do Uzbekistanu pozostało nam jedynie 5 dni ważności wizy. Nasza trasa objęła więc Khivę, Bukharę oraz Samarkandę.

 

Pozostaw komentarz